wtorek, 12 kwietnia 2011

Wiosnomatura, czyli takich tam wynurzeń ciąg dalszy.

Pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl na wspomnienie zeszłego miesiąca i czasów aktualnych, to 'SPAĆ!'. Zmęczona jestem całkowicie, a nie mam kiedy się wyspać. Dzisiaj pisałam 4 sprawdziany, jutro czekają mnie jeszcze trzy, z trzech przedmiotów mam wystawione zadowalające mnie oceny, z pozostałych nadal walczę, bo co jak co, może i oceny nie mają żadnego znaczenia, ale jednak miło potem pokazać dzieciom świadectwo i powiedzieć im 'Widzisz, ja miałam szóstkę z niemieckiego, a ty się w ogóle nie uczysz!'. Z drugiej strony, moja szóstka z niemieckiego jest tak naciągana, że głowa mała, niewiele potrafię po niemiecku powiedzieć. Wychowawczyni dziwiła się ostatnio, że ja mam 6, a koledzy buntują się, że mają tróje. I dlaczego, skoro jestem taka dobra z niemieckiego, nie zdaję z niego matury. No cóż... poziom nauczania niemieckiego w tej grupie jest tak niski, że jeśli się minimalnie postarać i nie olewać lekcji - 5 można mieć na spokojnie.
Hura, hura, matura!
3 tygodnie...
Jakoś będzie, prawda?

I prawie równiutki miesiąc do 4,5 miesiąca wakacji. W moim przypadku co prawda wakacje, a właściwie ich część, oznaczają pracę, ale praca trwa kilka godzin dziennie, nie muszę kuć po nocach, do tego za to mi płacą.