W taką pogodę aż chce się wychodzić na dwór, a siedzenie w domu jest zdecydowanie niefajne. Nad morzem dzisiaj raptem piętnaście stopni (przy 25-30 w innych częściach Polski to malutko), ale wieje tak przyjemny wiaterek, że po prostu odpływam. Rok temu uczyłam się do matury, jak ten czas szybko leci...
I chyba jestem zadowolona z tego, że poszło mi tak, a nie inaczej i trafiłam na ten, a nie inny kierunek studiów.
Większość książek z półek przeczytana, do nauczenia sporo rzeczy - ale trzeba z majówki korzystać ;) Nie, że moje studia poza czwartkiem nie są jedną wielką majówką ;)
Jutro ostateczne pożegnanie z Aristo, a przywitanie z Dellem albo Asusem. Wreszcie będzie mi wszystko działać tak, jak powinno.
Aristo, lat 5: Uszkodzony napęd CD (kiedyś płyta mi podskoczyła i rozwaliła wszystko, że teraz żeby działało, trzeba nią pokręcić i się modlić), slot kart SD, wejście na słuchawki (kto normalny umieszcza wejścia z przodu, kiedy wiadomo, że raczej małe laptopy są po to, aby nie korzystać z nich w domu, na biurku/stole), nie włącza się bez podłączonej ładowarki (wielka niewiadoma, ale tak już od 4 lat ma), bateria trzyma 18 minut (kwestia zużycia), klawisz o wciska się, gdy się tylko położy na nim palec, nawet go nie wciskając (pewnie napił się kawy i ma ADHD), maleńkie pęknięcia na obudowie, rozlatane zawiasy (dziwnym trafem poznikały śrubki na zawiasach) i tym samym matryca miejscami nie styka - miewam czasem różowy albo zielony ekran w paski <3. Poza tym czasem wyświetla się np: 'Podłączono kamerę wideo' - mimo że jest wbudowana.
Czyli nie ma to jak 5 lat ciągłej i intensywnej eksploatacji jednego sprzętu. :)
Zdjęć ostatnio brak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz