piątek, 3 czerwca 2011
Wakacyjnie.
Od otwartego okna bije przyjemny, chłodny powiew wiatru. A dookoła mnie porozrzucane kilka zeszytów, zakreślacz, ogromna kartka z drzewem genealogicznym moich bohaterów, parę książek. W uszach Jelonek, na którego wczorajszym koncercie ogromnie żałuję, że nie mogłam być. I właściwie - mogłam, ale z lenistwa stwierdziłam, że nie warto. Ech. Pozostaje więc siedzieć w domu i zatapiać się w lekturze Wielkiego Mistrza oraz pisać własne opowiadanie/książkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz