Siedzę sobie właśnie popijając sok pomarańczowy i z bananem na twarzy rozbudowuję postać, która miała być epizodyczna, ale zakochałam się w tym człowieku chyba od pierwszego wejrzenia i myślę, że zagości w utworze na dłużej niż planowałam. Bohater zdecydowanie z serii tych złych, a jednak można stracić dla niego głowę. I nie jest Edwardem Cullenem!
Z ogromną chęcią pojechałabym się powygrzewać do jakiejś Bułgarii albo Chorwacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz