9 dni do egzaminu dyplomowego.
Poziom opanowania zagadnień: 20%
Aktualne zajęcie: Pisanie.
Muzyka: Michał Lorenc, muzyka z filmu Bandyta
Segregator z zagadnieniami krzyczy, każde spojrzenie na kalendarz wywołuje falę paniki. Kolejne zerknięcie na biurko, gdzie na jednej z kartek widnieje godzina egzaminu i komisja - kolejna fala paniki. Na innej kartce mam zanotowane pytania wraz z datami, w których miałabym się ich uczyć. Po dwóch dniach realizowania ambitnego planu - po prostu mi się odechciało. Nie uczę się, nie patrzę na zagadnienia, nie robię nic, aby dostać z tego piątkę. Zresztą przewodniczący komisji mnie nie lubi, więc wysiłek przy nauce jest zbędny, skoro i tak nic z tego nie będę mieć... Mogłabym mieć 4,5 na dyplomie, ale przez tego dziada będzie co najwyżej 4, bo uwaga, uwaga, miałam wnioski w punktach oznaczonych
- o tak
- a nie tak...
Dzisiaj może trochę się pouczę, ale chyba znowu nocka z pisaniem... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz