Moją konwentową przygodę rozpoczęłam w roku 2008 w Gdyni na pierwszej i zdaje się ostatniej edycji konwentu mangowego Piratkon. Mangowcem nigdy nie byłam i raczej nie zostanę, ale ze względu na ludzi - bawiłam się nieźle. Z tego co pamiętam.
Później zaczęłam jeździć na Pyrkony i się jakoś tam odnalazłam.
Dlatego też relacja raczej z perspektywy kogoś, kto nieco już zobaczył i swoje wie ;)
Akt 1: Kolejka
Element często spotykany na konwentach - Pyrkon sobie z tym poradził w 2013, ale na Baltikonie też nie było tak źle - może dlatego, że frekwencja nie była aż tak duża, aby możliwe były wielkie kolejki. ;) Nie straciłam żadnych punktów programu, czyli było dobrze. ;) A przy okazji można było sobie pogadać. Ze statystyk wynika, że najwięcej ludzi poznaje się w kolejkach.
Akt 2: Budynek szkoły i atrakcje
Konwent odbywał się w budynku Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, która również w tych dniach miała swoje dni otwarte. Ciekawostka: W czasach II WŚ mieścił się w tym miejscu szpital psychiatryczny.
Budynek dość przestronny, miejsca nie brakowało i nie miałam problemu, aby zmieścić się w sali na wyczekiwanej prelekcji.
Można było zobaczyć jak powstają cosplaye, pograć w GuitarHero czy w karcianki i planszówki w Games Roomie, w którym zazwyczaj było miejsce. Także to raczej na plus.
Akt 3: Stoiska
Zdecydowanie było ich zbyt mało. Przyzwyczajona do doświadczeń Pyrkonowych liczyłam na to, że upoluję jakąś ciekawą biżuterię lub wybiorę sobie książkę, ale zapomniałam, że to jest konwent bardziej mangowy i mogłam jedynie kupić sobie na pocieszenie poduszkę z Yaoi...
Akt 4: Program
Jak już wspominałam, mangowcem nie jestem, więc ciężko było znaleźć coś dla siebie. Interesuję się psychologią - pisze książkę i szukałam czegoś, co może mnie wspomóc. I było z tym ciężko. Było kilka prelekcji związanych właśnie z psychologią, twórczym myśleniem i powiązaniami z fantastyką, więc liczyłam na przykład na coś o motywach bohaterów, czy też coś powiązanego z psychiką innych ras, a otrzymałam same podstawy psychologii z powiązaniami z fantastyką jedynie w tytule. Czyli nic nowego dla osoby tym zainteresowanej.
Aczkolwiek program nadrabiały prelekcje Anety Jadowskiej i Basi Karlik - zdecydowanie najlepsze.
Co do noclegów nie będę się wypowiadać, gdyż nocowałam w domu.
Ogólnie moja ocena na plus mimo paru niedociągnięć. Fajnie, że wreszcie dzieje się coś w Trójprzymierzu - może wreszcie uda się przełamać fatum, które swojego czasu zawisło nad Trójmiastem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz